Z pewnością ciężko stworzyć na to idealny przepis, pasującemu każdemu człowiekowi, a wyżej zamieszczone zdjęcie ma z ratowaniem planety tyle wspólnego, ile ja z baletem. Dobrze, pierwszy żart za nami, a teraz przejdźmy do rzeczy.
Czy kiedykolwiek spotkaliście się z pojęciem greenwashingu?
Pozwólcie, że przedstawię w skrócie definicję jaką na ten temat można znaleźć w Internecie:
Stare dobre powiedzenie „jak nie wiesz o co chodzi, to chodzi o pieniądze” wraca do nas jak bumerang. I to w dodatku taki z szyderczym uśmiechem, czyhający tylko na moment kiedy wyciągniemy swój portfel z kieszeni.
Nie trudno się domyślić, że nie wszystkie produkty są tak oczywistą ściemą jak ten zamieszczony na zdjęciu powyżej. W popularnych drogeriach można znaleźć całą masę kosmetyków „naturalnych”, „ekologicznych” oraz „organicznych”, po które chętnie sięgamy ze względu na ich piękne opakowania. I wierzcie mi lub nie, ale do niedawna również byłam jedną z tych osób.
W jaki sposób nie wpaść w sidła greenwashingu? Odpowiedź jest prosta, niestety niezbyt oczywista, a mianowicie:
Czytamy składy i nie wierzymy w ładne opakowania, a jeśli na składach się nie znamy to korzystamy ze stron i aplikacji, które mogą nam w tym pomóc i ułatwić nieco życie. Możemy tym samym ratować nie tylko świat, ale także i własne pieniądze.
Przyjemnych zakupów,
Obronczyni drzew
Komentarze
Prześlij komentarz