Gdyby warzywa potrafiły mówić
I choć żyjemy w cywilizowanym kraju, a przynajmniej tak mogłoby się wydawać, niesamowicie rozczarowująca potrafi być zwykła wizyta w hipermarkecie. Pomijając pakowane w foliowane torby mieszanki najróżniejszych sałat, szpinaku, rukoli, doszliśmy jako ludzie do momentu, w którym obranie nożem warzywa zaczęło nam sprawiać problem.
Zanim ktokolwiek zdąży oburzyć się w komentarzach przez słowo „nam”, które zostało użyte przeze mnie w akapicie wyżej, pozwólcie, że wyjaśnię.
Wielkie koncerny od lat próbują zadowolić na wszelakie sposoby swoich klientów. To właśnie z tego powodu zaczęto produkować chociażby pakowany hummus, który mimo swojej absurdalnej ceny (wahającej się od pięciu do dziesięciu złotych), nieustannie znika ze sklepowych półek. Warto zauważyć, że jego domowe wykonanie jest nie tylko lżejszym wydatkiem dla naszego portfela, ale także zdrowszą alternatywą dla naszego żołądka.
Popyt= podaż, czyż nie?
Nie jestem tu od tego aby kogokolwiek umoralniać, nie zamierzam wyliczać cudzych (ani swoich) grzechów, robić rachunku sumienia czy robić cokolwiek co mogłoby mieć wpływ na postrzeganie podejmowanych decyzji (chociaż nie, na to ostatnie jesteście skazani z racji czytania mojego bloga).
Niemniej jednak przechadzając się wśród sklepowych regałów nie trudno jest się nie zatrzymać nad lodówką, w której nie ma ani jednego niezafoliowanego i nieobranego warzywa. Czy właśnie w taki sposób wygląda American Dream? Czy tego właśnie chcemy dla siebie i naszych dzieci? Jaki to ma wpływ na nasze środowisko? Kiedy w końcu zatrzymamy tą machinę postępu, która rzecz jasna, z postępem nie ma nic wspólnego?
Warto się nad tym zastanowić, chociażby sięgając po składniki na sałatkę.
Smacznego hummusu,
Komentarze
Prześlij komentarz