Gdyby warzywa potrafiły mówić Zapewne krzyczałyby z rozpaczy widząc swoich braci porzuconych w czeluściach plastiku, bez możliwości nabrania chociażby jednego tchu, bez ludzkiego dotyku, a nieubłaganie upływający czas jedynie zbliżałby je do końca agonii, jaką jest ich egzystencja. I choć żyjemy w cywilizowanym kraju, a przynajmniej tak mogłoby się wydawać, niesamowicie rozczarowująca potrafi być zwykła wizyta w hipermarkecie. Pomijając pakowane w foliowane torby mieszanki najróżniejszych sałat, szpinaku, rukoli, doszliśmy jako ludzie do momentu, w którym obranie nożem warzywa zaczęło nam sprawiać problem. Zanim ktokolwiek zdąży oburzyć się w komentarzach przez słowo „nam”, które zostało użyte przeze mnie w akapicie wyżej, pozwólcie, że wyjaśnię. Wielkie koncerny od lat próbują zadowolić na wszelakie sposoby swoich klientów. To właśnie z tego powodu zaczęto produkować chociażby pakowany hummus, który mimo swojej absurdalnej ceny (wahającej się od pięciu do dziesięciu złotych)
Niniejszy blog ma charakter dydaktyczny i powstaje w ramach zajęć "Twórcze pisanie. Praca z blogiem" prowadzonych w Instytucie Filologii Romańskiej Uniwersytetu Wrocławskiego. Autorem bloga jest student wcielający się w wybraną, nieistniejącą postać z życia społecznego, a publikowane tu treści są całkowicie fikcyjne i nie odzwierciedlają prawdziwych poglądów autora ani koordynatora zajęć.